Kiedy mamy słabe wyniki w mediach społecznościowych, winimy za to złe korporacje, które chcą od nas kasy. Kiedy słabo nam idzie w email marketingu… Wiadomo, nikt już nie korzysta z maila i uważamy, że każdy newsletter traktowany jest przez odbiorców jak SPAM.
Ile razy już to słyszałeś? Ile razy czytałaś takie opinie na facebookowych grupach?
Prawda jest taka, że marketing organiczny w mediach społecznościowych dalej daje radę. Brak wyników, to nie wina algorytmów. Podobnie jest z email marketingiem, ma się doskonale i dalej generuje największy zwrot z inwestycji jako kanał komunikacji. Dokładniej ten temat jest opisany TUTAJ.
Ani korporacja, ani odbiorcy nie są winni braku wyników. Cała odpowiedzialność za wyniki ciąży na Tobie.
Wiem, że masz dużo pracy, dużo do ogarnięcia, a w marketingu ciagle jest coś nowego i czasami ciężko nadążyć. Ale kiedy chcesz pozyskiwać nowych klientów, poszerzać swoją społeczność i sprzedawać do niej, nie mają znaczenia algorytmy ani konkurencja.
Liczy się Twoja codzienna komunikacja z grupą docelową. Kiedy jest słaba, nieregularna lub nietrafiona, nie ma co się dziwić, że nikt się w nią angażuje. Nie wystarczy zadać pytania, aby rzucili się do odpowiadania ani powiedzieć, że na Twojej stronie czeka na nich coś wartościowego. Musisz sprawić, aby poczuli chęć do działania.
Zastanów się na co Ty reagujesz. Na „poprawne treści” tworzone według utartych schematów, które są nudne, wtórne i często zapychają dziurę w harmonogramie publikacji czy na komunikaty, które trafiają w sedno tego, co jest dla Ciebie ważne?
Wiem dobrze, że te drugie. A kiedy widzisz taki email czy post, angażujesz się. Nie liczy się wtedy dla Ciebie czy to email, których podobno nikt nie używa, czy to reklama marki, której nie znasz. Kiedy ktoś mówi o tym, co czujesz, o czym myślisz, z czym masz wyzwanie, od razu poświęcamy temu uwagę. W tym wpisie opisuję dokładnie, jak tworzyć takie komunikaty.
Dlatego o wiele, wiele ważniejsze jest nauczenie się docierać do sedna problemu Twoich odbiorców, aby budzić ich ciekawość niż próbować rozszyfrowywać owiane milionami legend algorytmy.
W tym wpisie skupię się na newsletterach. Każdy z nas ma skrzynkę pełną syfu i wystających z pomiędzy nich perełek. Czym różnią się te emaile? Dlaczego jeden newsletter ma znikome otwarcia i kliknięcia, a na widok drugiego od razu otwierasz wiadomość?
Oto składniki ciekawego newslettera, który angażuje bazę i buduje relacje z odbiorcami:
1. Rozpoznawalne pole nadawcy
Dziwi mnie, jak często spotykam się z polem nadawcy, które kompletnie mi nic nie mówi, chociaż wiem, że na pewno wyraziłem zgodę na otrzymywanie emaili. Chodzi po prostu o pole z nazwą odbiorcy.
Kiedy nadawca jest nieznaną Ci osobą lub marką, od razu pojawia się niechęć lub zastanawiasz się kto i dlaczego Ci to wysyła.
To prosty błąd, którego łatwo można uniknąć. Najczęściej wygląda on tak:
- Zapisuję się na newsletter konkretnej osoby, a emaile otrzymuję w imieniu firmy, której nie kojarzę.
- Zapisuję się na newsletter konkretnej marki, a emaile otrzymuję podpisane imieniem i nazwiskiem kogoś z firmy.
Sugeruję pilnować, aby nadawca emaila był rozpoznawalny dla Twojego odbiorcy. Zawsze możesz pogodzić powyższe sytuacje nazywając nadawcę np. Janek z Tekstopii.
2. Temat, który pokazuje, że w środku jest coś istotnego
Każdy wie, że temat wiadomości ma być ciekawy i zachęcający do otwarcia wiadomości. Jednak trudniej zrobić niż powiedzieć.
Dlaczego większość tematów, które widzisz nie zachęcają Cię do otworzenia maila?
- Są zbyt długie i dopiero na niewidocznym końcu jest coś ciekawego
- Od razu pokazują, że to kolejny email sprzedażowy
- Są nieistotne dla odbiorcy (np. Email jest wysłany do całej bazy zamiast do konkretnego segmentu lub mamy błędne założenie o tym, co jest ważne dla odbiorcy.)
- Są pytaniem (które ma wzbudzić ciekawość), ale odbiorcy tak naprawdę wcale się tym nie interesują
- Na odległość śmierdzą clickbaitem (czyli od razu wiemy, że w środku nie będzie tego, co sugeruje temat)
Koniecznie wystrzegaj się tych błędów i skup się na:
- Pokazaniu korzyści z otworzenia wiadomości
- Wzbudzeniu potrzeby natychmiastowego działania
- Zaintrygowaniu odbiorcy tematyką, która naprawdę często pojawia się w jego myślach
- Krótkim, ale treściwym powodzie do otworzenia maila.
Dodatkowym miejscem obok tematu, które może zwiększyć otwieralność emaili to prehader, czyli treść, która wyświetla się na liście emaili pod tematem jak podgląd wiadomości. Domyślnie wyświetli się tam początek wiadomości, ale większość systemów umożliwia tam wpisanie innej treści.
3. Treść pokazująca, że myślisz o odbiorcy
Jeżeli pisząc email, myślisz jedynie o tym, że chcesz, aby dużo ludzi kliknęło w link, popełniasz według mnie błąd. Oczywiście im wyższy CTR emaila tym lepiej i trzeba o to dbać. Jednak kiedy chcesz, aby Twój newsletter był regularnie otwierany i chcesz zacieśnić relację z grupą docelową, nie traktuj tego kanału komunikacji wyłącznie jako dystrybucji linków.
Przed erą blogów i mediów społecznościowych newsletter sam w sobie był miejscem, gdzie umieszczaliśmy wartościową treść, Dzisiaj niemal każdy wysyła emaila, aby przekonać nas do kliknięcia w link.
Moja rada jest następująca:
Nie zmuszaj odbiorcy do tego, aby musiał przejść na Twoją stronę, aby dowiedzieć się czegoś wartościowego. Podziel się z nim tą wartością w emailu i dopiero wtedy zaproś go dalej.
I tak nie każdy kliknie w link w emailu. A dzięki temu nawet przeskanowanie wiadomości będzie budowało pozytywne skojarzenia z Twoją marką i wiadomościami, co przełoży się na większy open rate w przyszłości.
4. Wezwanie do działania (Call to action)
Ta część wiadomości z moich obserwacji najczęściej jest oschła. Po prostu piszemy wyświechtane „Kliknij tutaj”, „Czytaj dalej”, „Kup teraz”. Mało interesujące, prawda?
Co można z tym zrobić?
- Po pierwsze, jeżeli chcesz, aby odbiorcy rzeczywiście klikali w Twoje linki, daj DOBRY POWÓD. Np.:
- Przejdź na bloga i poznaj 6 sposobów na…
- Aktywuj swój dostęp, korzystając z 50% zniżki!
Po drugie, powtórz wezwanie do działania 2-3 razy w emailu. Każde z innym powodem.
6. Znajoma, powtarzalna kreacja wiadomości
Do swoich stałych newsletterów przygotuj konkretny szablon wiadomości, który już na pierwszy rzut oka będzie kojarzył się czytelnikom z Tobą. Nie chodzi o wielkie logo i rażące po oczach kolory. Chodzi o kilka akcentów kojarzące się z marką i stały układ treści. Dzięki temu ludzie, których przyzwyczaisz do wartości swoim emaili, łatwo się w nich odnajdą.
Zadbaj, aby w Twoim newsletterze::
- Treść była czytelna.
- Wezwanie do działania było widoczne.
- Grafiki były dodatkiem i ozdobą, a nie główną treścią, bo nie zawsze się wyświetlają.
7. Stały harmonogram wysyłek
Aby łatwiej przyzwyczaić swoją bazę email do newslettera, warto wysyłać go zawsze w te same dni o tej samej porze. Chodzi o 1-2 emaile w tygodniu z wartościową treścią. Poza tym możesz wysyłać dodatkowe emaile, które nie muszą mieć konkretnego harmonogramu. Ale zadbać silny trzon, który zawsze pojawia się o tej samej porze.
Nie pytaj mnie, jaka pora jest najlepsza, bo nikt nie zna tej odpowiedzi. Każda grupa docelowa ma swoją charakterystykę i porę, kiedy jest najbardziej aktywna online. Młode mamy, przedsiębiorcy, imprezowi studenci, kierowcy i seniorzy będą mieć różną częstotliwość, nawyki i pory sprawdzania poczty. Eksperymentuj i dowiedz się, co najlepiej się sprawdzi w Twoim przypadku.
Sprawdź swoje kolejne newslettery pod kątem 7 składników opisanych w tym wpisie i obserwuj, jak to wpływa na Twoje wyniki. Jeżeli nie masz czasu, nie zmieniaj wszystkiego na raz, wprowadzaj zmiany po kolei. Zacznij od dopracowania tematów, potem treści, później call to action i na końcu opracuj harmonogram swojego newslettera.
Jedna odpowiedź
Chciałem zrezygnować z maillingu, dzięki Tobie doszedłem do wniosku, że warto dać temu szansę